Ostatnio wszystkie dni są takie same. Uczelnia, dom, uczelnia, dom. W miedzy czasie wciśnie się gdzieś angielski. Dodatkowo pogoda nas nie rozpieszcza. Dlatego też, żeby nie dać się zimowej depresji, bogatsza o doświadczenia z wcześniejszych lat, postanowiłam umilać sobie dni ^^. Dobra kawa to podstawa. Najlepsza jest z syropem waniliowym. Nabyłam również świeczkę o zapachu waniliowym, która pachnie NIEZIEMSKO. Jako, że niedługo święta ( taaak wiem, że jeszcze miesiąc, ale nie mogę się doczekać^^) nadszedł czas na świąteczną płytę. Oto owoc mojej pracy - okładka płyty.
Niestety nic nie trwa wiecznie, dlatego czas dokończyć Marwita (limitowana seria - sok jabłkowy z owocami pigwowca PYYYYYYCHA) i wziąć się za projektowanie browaru.
Pogoda dzisiaj nie wyjściowa, dlatego upiekłyśmy dzisiaj ciasteczka. Łatwe i szybkie do zrobienia. I nawet dobre. Szczególnie polecam konsumowanie poroża renifera przy akompaniamencie melodyjki z Happy Tree Friends^^.
Wyciskane ciasteczka Nigelli:
* 2 szklanki mąki
* 1 jajko
* 90 g masła
* 100 g cukru
* pół łyżeczki aromatu wanilinowego
* pół łyżeczki proszku do pieczenia
* szczypta soli
Cukier utrzeć z masłem. Dodać aromat wanilinowy, łyżkę mąki i jedno jajko. Ucierać. Następnie powoli, cały czas ucierając dodać reszt mąki. Na koniec dodać proszek do pieczenia i sól. Piec ok 10 minut w temperaturze 180 C.
Podziwiam tych ludzi na szczudłach. Naprawdę.
Cała Polska świętuje dzisiaj Dzień Niepodległości, a w Poznaniu dodatkowo świętujemy imieniny Świętego Marcina^^ . Z tego powodu możecie najeść się niesamowicie dobrymi rogalami, kupić tysiące niepotrzebnych durnostojek i obejrzeć wystawę w zamku. Pomimo niesamowitego tłoku, warto wybrać się dzisiaj na Marcina, bo jak zawsze jest MEGA.
Nie liczy się ilość, ale jakoś. Święta prawda. 35 godzin razem, ale za to jakie 35 godzin. Zdążyłyśmy nawet zaliczyć śmieszną prezentacje makiety Poznania z laserami i efektami dźwiękowymi. Nie ma co najlepiej wydaje 12 zł w moim życiu ^^. Pomimo nie zwykle napiętego grafiku zwiedzania, zdążyłyśmy wypić dobre piwo, zrobić i zjeść fajne jedzenie i obejrzeć po raz tysięczny nieocenioną Bridget. Mogła bym tak w kółko.